Kto nie pamięta? I pewnie wielu wspomina szalone, stare czasy, końcówkę ubiegłego wieku i wałbrzyską scenę rockową, na której debiutował, na przykład, Closterkeller.
Lata 80-te, Wałbrzych jest zakurzonym, mrocznym miastem, brzmiącym stalowymi maszynami kończącego powoli swój żywot, ale wciąż prężnego przemysłu. Miastem, które za moment dosięgnie czas przemian i do którego dużo bardziej pasuje, używane dziś z grymasem obrzydzenia, ale literackie na wskroś, określenie “Mordor”.
Przedsiębiorca, menedżer jednego z zespołów i zarazem ojciec jednego z jego muzyków, realizuje pomysł festiwalu muzycznego, choć nikt nie chce tak go nazwać by przypadkiem nie stracił na dzikości. Tak blues-rockowe zagłębie dostaje jedno z najciekawszych wydarzeń muzycznych w historii. Potem przychodzi bieda.
Dwadzieścia kilka lat później grupa zapaleńców zgłasza się do lokalnego klubu z propozycją współorganizacji i reaktywacji wydarzenia.
Gdy 4-go grudnia tego roku, w trakcie trwania koncertu drugiego z sześciu zespołu gaśnie światło z powodu rozległej awarii prądu w całej okolicy, nikt nie zamierza rezygnować z pełnej energii, spotkań po latach, nostalgii, ale i czystej radości, imprezy. Muzycy łapią za instrumenty niepotrzebujące energii elektrycznej, trwa prawdziwa muzyczna fiesta w świetle świec i latarek smartfonów. Ktoś przynosi megafon, ktoś dyżuruje ze światłem przy barmanie, ale już należy myśleć co dalej. Jest informacja, że wszystko zostanie powtórzone w innym terminie i nie ma się co martwić, więc nikt tego nie robi.
Pada ostatnia bateria w urządzeniach płatniczych, dopalają się świece i koło północy goście zabierają z lokalu niezapomnianą historię, którą będą jeszcze wielokrotnie wspominać, zapominając trochę o mantrze “teraz to nic się nie dzieje, kiedyś to było”.
Druga połowa lutego 2022. Należy śledzić profil facebookowy wałbrzyskiego klubu z historią – A’propos. Tam pojawią się informacje, włącznie z tą, o której wie jeszcze niewielu – o edycji drugiej, większej, plenerowej.

You must be logged in to post a comment.