
Bo znów mamy do czynienia z wyborem odważnym, budzącym ciekawość.
Czego przykładałem jest obecność absolutnego artysty, Ghostman, dla znajomych Grzegorz. Po tym spotkaniu z jego „nietutejszą” twórczością nie można mówić o innej więzi.
Tuż po, na dużej scenie jednego z kopalnianych betonów, nazwanych co najmniej intrygująco, pierwszy raz w historii, dziedzińcem, orkiestra Krzesimira Dębskiego z tuzami polskiej muzyki.
Drugi z trzech dni i redakcja życzy powodzenia i wytrwałości godnej festiwalów, czyli kolejnej edycji.
Tyle o muzyce. O literaturze festiwalowej opowie pewnie Redaktor Aleksandra.
Czy rodzi się na naszych oczach festiwal sztuki z prawdziwego zdarzenia? Są tego ślady.
You must be logged in to post a comment.